wtorek, 27 marca 2012

Ania uczy się blogować - o trampkach, fetyszu i hikikomori

Skoro mam tego bloga od kilku dni, to powinnam się sprężyć i zacząć więcej tu bywać. Wszyscy mi kibicują i mobilizują w całej tej szpilkowej akcji. Nawet wczoraj dwie fantastyczne dziewczyny z Japonii (Marta i Marina) pijąc ze mną gruzińskie wino w Cafe Szafe (kwatera główna zbiórki butów), obiecały zebrać obiekty mojego pożądania w Tokyo. To byłoby coś! Japońskie szpilki! Choć japońskie trampki z ciekawą przeszłością też by mnie zadowoliły, a wręcz zachwyciły, gdybym je oczywiście posiadła do swojej kolekcji. A propos trampek. W chwili obecnej w całej mojej butokolekcji liczącej na dzień dzisiejszy około 200 par, mam tylko jedną, jedyną, niepowtarzalną parę khakowych, conversowych trampek. Należały do koleżanki warszawianki, pisarki i dziennikarki Angeliki Kuźniak, zapoznanej dzięki łączącej nas obie ciekawości do postaci Józefiny Szelińskiej, ostatniej narzeczonej Brunona Schulza. Krążąc myślami wokół koleżanki od trampek, z utęsknieniem czekam na jej nową książkę poświęconą artystce niezwykłej - Papuszy. I w tym momencie łapię się na tym, że budzi się we mnie kolejne pragnienie posiadania nie tylko japońskich, ale i romskich damskich bucików.
Czy wobec tego pragnienia posiadania jak największej kolekcji damskich butów z ciekawą przeszłością, mogę już mówić o swoim pragnieniu w kontekście fetyszyzmu?
Samo słowo fetysz istnieje gdzieś na pograniczu idei Projektu Szpilki, odnajduje go w aspekcie twórczości graficznej Schulza i bezsprzecznie w jego biografii, ale nie miało być dominantą w tworzeniu, myśleniu o całości przedsięwzięcia. W pytaniach dziennikarzy o but jako fetysz stawiam go bardziej w kontekście symbolu niosącego przesłanie przemijania i bycia. Ale o fetyszu może innym razem, a teraz z przyjemnością wrócę do wczorajszych około japońskich pogadanek.
Z relacji moich nowych koleżanek wynika, że naród japończyków uwielbia kolekcjonerstwo i hikikomori. Kolekcjonują wszystko co się da i co wydawałoby się, że do sztuki kolekcjonowania się nie nadaje. Jeden z przyjaciół moich koleżanek, bardzo poważny pan, na bardzo poważnej japońskiej posadzie, kolekcjonuje hawajskie koszule. Inny kolega co weekend oznajmia rodzinie i znajomym, że cierpi na hikikomori, więc nie można go niepokoić telefonami i zapraszać na imprezy. Jego mama bardzo się o niego niepokoi bo pan ukończył 40 lat, a jak czytamy w Wikipedii, "hikikomori szerzy się właśnie szczególnie wśród młodzieży. Zapada na nią głównie młodzież płci męskiej. Przejawia się ona odizolowaniem od społeczeństwa na kilka miesięcy lub lat. Osoby dotknięte tą dolegliwością zamykają się najczęściej w domu, unikając bezpośrednich spotkań z ludźmi. Polega to m.in. na tym, że dana osoba po powrocie ze szkoły spędza cały czas w swoim pokoju, traktowanym jako swoją twierdzę, nie kontaktuje się z rodziną i najbliższymi". No cóż, nie wiem, czy kolega po czterdziestce to jeszcze młodzież płci męskiej, ale może żarciki na bok. Japonia według moich koleżanek jest krajem bardzo bezpiecznym dla kobiet, a przestępstwa na tle seksualnym i molestowanie są rzadkie. Super, ale w zamian za to istnieją osobne wagony w metrze tylko dla kobiet z uwagi na dość częste podszczypywania tu i tam przez męską część społeczeństwa, a jeśli nawet zdarzy się wagon koedukacyjny, to japonka ma szanse zostać przepuszczona do wejścia jako pierwsza tylko przez turystę europejczyka. Nawet na etapie wyższej edukacji chłopcy i dziewczęta nie spotykają się na wspólnych zajęciach, a szkoda. Absolutnym za to damskim hitem pożądanym przez japońskich mężczyzn jest diva Hatsune Miku - wirtualna wokalistka 3D, na której koncerty przybywają tłumy fanów.
I to, z mojego punktu widzenia, jest fantastyczne! Jak nie marzyć o butach z Japonii!
Ps.
Na dowód mojego związku (i Cafe Szafe - kwatery głównej zbiórki butów) z  japońskimi koleżankami zamieszczam tą oto fotkę:

1 komentarz:

  1. Uwielbiam chodzić w trampkach :). Są one bardzo wygodne. Ostatnio kupiłam sobie kilka par trampek na https://butymodne.pl/ z racji tego, że zbliża się wiosna i trzeba powoli odstawiać już obuwie zimowe.

    OdpowiedzUsuń